Norbert Morciniec
O przyczynach zmian językowych
(Artykuł stanowi rozszerzoną wersję rozdziału drugiego mojej „Historii języka niemieckiego”.)
Wszystkie języki naturalne, dopóki są w użyciu, podlegają zmianom. Fakt ten należy do uniwersaliów językowych. Nikt z używających języka nie chce zmienić języka, a jednak języki się zmieniają. Jak to się więc dzieje, że języki się zmieniają, mimo iż ich użytkownicy tego nie zamierzają. Użytkownicy języka są wręcz zainteresowani w tym, ażeby języki się nie zmieniały, gdyż trzy żyjące obok siebie generacje muszą się przecież ze sobą porozumiewać. Jeżeli przyjmiemy za socjologami, że trwanie jednej generacji wynosi około 30 lat, to w okresie 100 lat zmiany językowe nie mogą być zbyt wielkie, bo możliwość międzypokoleniowej komunikacji musi być zachowana. Jeżeli jednak okres 100 lat powtórzy się trzykrotnie, to w czasie 300 lat nastąpi w języku tyle zmian, że pod koniec tego okresu mamy do czynienia z nową jakością językową. Znaczy to, że ludzie z początku trzystuletniego okresu, a ludzie z końca tego okresu nie mogliby się już w pełni porozumieć, ponieważ mówiliby już jakościowo innymi językami. Zjawisko to leży u podstaw periodyzacji historii języka niemieckiego na okresy trzystuletnie. Jeżeli porównujemy teksty niemieckie z 9 wieku z tekstami z 12 wieku to zauważymy, że na przestrzeni 300 lat nastąpiło tyle zmian językowych, iż do zrozumienia tekstów dwunastowiecznych trzeba opanować zasady nowej gramatyki (gramatyki średnio-wysoko-niemieckiej) i nowe formy słownictwa.
Ale wróćmy do pytania jak to się dzieje, że nikt nie chce zmienić języka, a jednak języki się zmieniają.[1] Przypatrzmy się najpierw sytuacji nie mającej bezpośredniego związku z językiem. Załóżmy, że mieszkamy w miejskim bloku, naprzeciw którego znajduje się przychodnia lekarska. Między blokiem, w którym mieszkam, a przychodnią znajduje się obszerny trawnik. Żeby dostać się do przychodni, muszę obejść trawnik dookoła chodnikiem, który wytoczyli w swoim czasie architekci. Ale tym razem mi się spieszy i zamiast obejść trawnik dookoła chodnikiem wybieram najkrótszą drogę przez trawnik. Jeżeli uczynię to sam i tylko jeden raz, to nic specjalnego z trawnikiem się nie stanie. Ale jeśli po mnie przez trawnik zacznie chodzić więcej ludzi, to z biegiem czasu powstanie na trawniku wydeptana ścieżka. Nikt z przechodzących do przychodni po trawniku nie chciał wydeptać ścieżki, a jednak ona powstała. Powstała ona jako niezamierzony skutek czynności ludzi, którzy pragnęli dostać się do przychodni najkrótszą drogą i najmniejszym wysiłkiem.
Podobnie dzieje się ze zmianami językowymi. Człowiek, który chce przekazać komuś informację, stara się zrobić to ekonomicznie przy pomocy najmniejszego wysiłku. Skraca więc wyrazy, opuszcza końcówki aż do granic rozpoznawalności przekazu. Berlińczyk, który chce pozdrowić sąsiada zwrotem guten Morgen, wypowiada jedynie [mojn], co jest skrótem wymowy berlińskiej ['gutn 'morjn]. W praktyce skracać można wypowiedzi dopóty, dopóki zagwarantowane jest ich zrozumienie. Wyraz heute można skrócić do postaci heut i mimo to być zrozumianym. Wypowiedzenie Hast du heut gegessen? jest również dobrze zrozumiane jak wyrażenie z wyrazem heute. Gdybyśmy jednak dalej chcieli skrócić wyraz heut, opuszczając na przykład ostatnią jego głoskę, to doszłoby do nieporozumienia i zamiast pytania „Czy jadłeś dzisiaj?” powstałoby pytanie „Czy jadłeś siano?” (Hast du Heu gegessen?). Skracanie wypowiedzi można obserwować również w historii języka. W 9 wieku wyraz „dzisiaj” brzmiał hiu dagu (dosłownie: tego dnia). Jeszcze w okresie staro-wysoko-niemieckim (stwn.) zwrot ten został ściągnięty do postaci hiutu. Później wyraz ten występuje już w postaci hiute [hy:tǝ] > heute > heut. Na podstawie przytoczonych faktów możemy sformułować następujące prawo najmniejszego wysiłku:
Używając języka ludzie mówią tak, ażeby wydatkować tylko tyle energii,
ile potrzeba, aby byli zrozumiani.
Według tego prawa przebiegają procesy artykulacyjne także w innych językach. Łaciński odpowiednik wyrazu „dzisiaj” brzmi hoc die (dosłownie: w tym dniu). W starofrancuskim zwrot ten występuje w postaci skróconej hui. Wyraz tak skrócony chyba nie zawsze gwarantował poprawne zrozumienie, skoro w dzisiejszym języku francuskim wyrazowi „dzisiaj” odpowiada wyraz aujourd’hui, co dosłownie znaczy „w dniu dzisiejszym” (au jour d’hui). Stwierdzamy więc, że jeśli w wyniku skrócenia wypowiedzi grozi utrata zrozumienia, ludzie wracają do zwrotu maksymalnego. Tak jest na przykład z niemieckim zwrotem „guten Abend”, który w języku potocznym występuje w postaci [na:mt]. Gdyby jednak adresat pozdrowienia w tej formie nie zrozumiał, nadawca może wrócić do wypowiedzi pełnej w postaci „guten Abend”, lub formy jeszcze bardziej rozszerzonej „(ich wünsche euch) einen schönen guten Abend“.
Na prawie najmniejszego wysiłku polegają także zmiany polegające na upodobnieniu się głosek (asymilacje). Typowym przykładem takiej zmiany jest przegłos itowy polegający na zmianie samogłoski rdzennej wyrazu pod wpływem samogłoski [i] w końcówce. Tak działo się w okresie staro-wysoko-niemieckim, kiedy [a] w wyrazie gasti (goście) zmieniło się w postać gesti (dzisiejsze: Gäste). Proces ten zachodził również w czasownikach. Czasownik faran odmieniał się w okresie stwn. w pierwszy trzech osobach: far-u, far-is, far-it, z czego powstały formy far-u, fer-is, fer-it (ich fahre, du fährst, er fährt). W zakresie gramatyki prawo najmniejszego wysiłku może doprowadzić do przeobrażeń struktur gramatycznych. Gdy pod koniec okresu staro-wysoko-niemieckiego zaczęto wszystkie nieakcentowane samogłoski wymawiać jako centralne [ə] (tzw. redukacja samogłoskowa), niektóre końcówki rzeczowników wyrażające przypadki stawały się identyczne, np. stwn. taga (nom. pl.), tago (gen. pl.) > śrwn. tage, zaczęto dla oznaczenia przypadków używać zaimka wskazującego, który z biegiem czasu przekształcił się w rodzajnik.
Jednak nie wszystkie zmiany językowe można wyjaśnić prawem najmniejszego wysiłku. Zmiany językowe często zaczynają się od błędu językowego. Jeżeli błąd taki jest powtarzany przez wielu użytkowników, to w końcu może stać się początkiem zmiany językowej. Regularnie powtarzające się błędy dnia dzisiejszego stają się normą poprawnościową jutra. Jeżeli uczeń niemiecki w szkole powie Heute brauch ich das nicht machen, to prawdopodobnie nauczyciel go pouczy, że czasownik brauchen nie jest czasownikiem modalnym i wobec tego należy poprzedzić go słówkiem „zu“. Ale w dzisiejszej mowie potocznej wielu Niemców używa czasownika brauchen już bez słówka „zu“, tak jak wyrazów modalnych: du brauchst das erst morgen machen tak jak du musst das erst morgen machen. Niemiecki słownik poprawności językowej (Duden. Richtiges und gutes Deutsch, 2008, s. 185) pod hasłem „brauchen“ stwierdza: „in der geschriebenen Sprache wird das zu vor dem Infinitiv noch meistens gesetzt: Du brauchst nicht zu kommen." Oznacza to, że w standardzie mówionym użycie czasownika brauchen bez słówka „zu” uważane jest już za poprawne.
Również zmiany polegające na stosowaniu analogii nie można wyjaśnić prawem najmniejszego wysiłku. Używający języka dążą do systematyczności i podświadomie starają się unikać nieregularności. Ponad 90% współczesnych czasowników niemieckich odmienia sie według odmiany słabej, nazwanej też odmianą regularną. W historii języka niemieckiego obserwuje się stałą tendencję do przechodzenia czasowników mocnych (czyli nieregularnych) do klasy czasowników słabych. Tendencja ta istnieje także we współczesnym języku niemieckim, w którym rzadziej występujące czasowniki mocne przechodzą do odmiany slabej (regularnej). Istnieją więc na razie obok siebie dawne formy mocne obok nowszych form słabych, jak np. dreschen (młócić): drosch / dreschte; glimmen (żarzyć się): glomm / glimmte; hauen (uderzyć): hieb / haute; melken (doić): molk / melkte, i in. W tym wypadku nietrudno prognozować, że w przyszłości znikną formy mocne tych czasowników i zwyciężą formy słabe utworzonych przez analogie do najczęściej występujących form, podobnie jak to miało miejsce z dawnymi czasownikami mocnymi, jak np. bellen (szczekać): bal / bullen, gebollen > bellen, bellte gebellt, lub falten (składać), fielt / fielten, gefalten > falten, faltete, gefaltet. Warto przypomnieć, że zasada analogii działa także w okresie akwizycji języka ojczystego, gdzie czasem prowadzi w mowie dziecka do powstania form niepoprawnych, które dziecko skoryguje dopiero pod wpływem języka dorosłych.
Jest rzeczą ważną, żeby zdawać sobie sprawę, iż w poszczególnych podsystemach językowych zmiany mogą przebiegać według różnych zasad. Na przykład zmiany głoskowe mogą przebiegać według zasady najmniejszego wysiłku, podczas gdy zmiany morfologiczne lub składniowe mogą mieć zupełnie inne uwarunkowania. Różne podsystemy języka w różnym stopniu wrażliwe są na zmiany językowe. Słownictwo jest dziedziną, w której najłatwiej dochodzi do zmian. W wyniku kontaktów językowych lub rozwoju wiedzy powstają nowe wyrazy, zaś wyrazy, które już nie odpowiadają potrzebom komunikacyjnym, zanikają. Natomiast zmiany znaczeniowe wyrazów (np. rozszerzenie lub zwężenie zakresu znaczenia) w ogóle nie mają związku z materialną stroną języka. Zmiany językowe w zakresie fonologii, morfologii i składni następują o wiele wolniej niż w słownictwie i nie są bezpośrednio zależne od wpływów zewnętrznych. Dla zobrazowania tego zjawiska przedstawię poniżej dwa przykłady zmian językowych, jeden o przyczynach wewnątrzjęzykowych (zmiany fonemiczne), oraz drugi, o przyczynach zewnątrzjęzykowych (zmiany leksykalne).
System fonemiczny języka stanowi układ zamknięty w tym sensie, że użytkownicy muszą znać zarówno w nadawaniu jak i w odbieraniu informacji wszystkie jego jednostki, czyli fonemy. Fonemy danego języka powiązane są ze sobą relacjami, wyznaczającymi ich wartość. Relacje te mogą jednak zostać zakłócone przez inne nowe jednostki powstające w wyniku wcześniejszych zmian głoskowych. Tak było na przykład z dyftongami germańskimi ai oraz au (goc. maiza, hauhs), które występują w określonych sytuacjach w tekstach staro-wysoko-niemieckich jako długie ē oraz długie ō (mēra ‘więcej’ , hōh ‘wysoki’ ). W staro-wysoko-niemieckim systemie fonemicznym istniały jednak już fonemy długie ē oraz długie ō, jako kontynuacje germ. ē oraz ō (mēta ‘zapłata’, brōder ‘brat’). Napływ wyrazów z nowymi fonemami ē oraz ō groził zakłóceniem równowagi w systemie fonemicznym. Systemy fonemiczne mają tendencję do utrzymania stanu równowagi i niedopuszczenia do zbytniego wzrostu frekwencji któregoś z fonemów, co mogłoby doprowadzić do wzrostu homonimii, tj. powstania nowych wyrazów o takiej samej formie językowej i innym znaczeniu. Pojawiające się w systemie stwn. nowe głoski ē oraz ō (powstałe z germ. ai oraz au) wywarły na istniejące już w systemie stare ē oraz ō nacisk strukturalny, pod wpływem którego głoski te przekształciły się w dwugłoski:
stwn. mēta > meata > miata > śrwn. miete (die Miete)
stwn. brōder > broader > bruader > śrwn. bruoder (der Bruder)
Z formami miata, bruader dyftongizacja osiągnęła swoje granice: ia oraz ua stanowią dyftongi o najszerszym stopniu otwarcia. Od czasu osiągnięcia tego poziomu zaczyna działać proces przeciwstawny w kierunku zwężenia dyftongów: ia > ie, ua > uo aż do osiągnięcia poziomu monoftongu: ie > ī, uo > ū (miete > mīte, bruoder > brūder). W tym miejscu proces dyftongizacji zaczyna się od nowa. Nowe samogłoski ī oraz ū wywołują dalszą reakcję łańcuchową: Istniejące już średnio-wysoko-niemieckie długie ī oraz długie ū dyftongizują się i przechodzą w ai oraz au:
śrwn. długie ī > ai, np. wīp > waip (das Weib)
śrwn. długie ū > au, np. mūs > maus (die Maus).
Osiągnięcie stanu współczesnego w postaci Weib i Maus nie oznacza zakończenia procesu. Procesy monoftongizacji i dyftongizacji działają w języku przez cały czas i przebiegają poza świadomością użytkowników języka. Działają również w języku współczesnym. Wnikliwy obserwator zapewne zauważy, że współczesne długie samogłoski niemieckie ē oraz ō (See, so) wymawiane są już dyftongicznie jako [zei, zou].
Drugi przykład, jaki zamierzam przedstawić, dotyczy powstania nowego wyrazu w wyniku konfliktu homonimicznego. Konflikt homonimiczny powstaje wtedy, gdy dwa wyrazy o takiej samej formie, ale innym znaczeniu, prowadzą w komunikacji językowej do nieporozumień. Homonimami są na przykład wyrazy niemieckie: liczebnik sieben ‘siedem’ oraz czasownik sieben ‘przesiewać’. Zdanie Die Kandidaten sind zu sieben można więc zrozumieć jako „kandydaci są w siódemkę” lub jako „kandydatów należy przesiać” (żeby wybrać najlepszego). Przytoczone zdanie jest oczywiście sztucznie wymyślone. W zasadzie wyrazy homonimiczne, dopóki nie są zbyt liczne, istnieją w języku spokojnie obok siebie i nie powodują konfliktów. Dopóki używane są w różnych kontekstach i nie powodują nieporozumień, użytkownicy języka nie mają powodu, aby szukać alternatywnych możliwości wyrazowych. Inaczej będzie jednak, gdy z powodu zmieniających się warunków społecznych lub ekonomicznych, jeden z członów homonimów zaczyna być częściej używany, w kontekstach, w których występować może także drugi jego człon. Sytuację taką ilustruje historia przymiotnika niemieckiego „englisch”.[2] Aż do końca 19 wieku istniała w języku niemieckim para homonimów englischˡ ‘angielski, pochodzący z Anglii’ oraz englisch² ‘anielski, na wzór aniołów’. W dzisiejszym języku niemieckim englisch² w znaczeniu ‘anielski’ nie jest już używany (z wyjątkiem archaizmu der Englische Gruß ‘Ave Maria’), a jego miejsce zajął przymiotnik engelhaft. Ein englisches Mädchen oznacza dzisiaj ‘angielską dziewczynę’, zaś ‘anielska dziewczyna’ to dzisiaj ein engelhaftes Mädchen.
Rezygnacja z wyrazu englisch² (w znaczeniu ‘anielski’) i pojawienie się przymiotnika engelhaft wymaga oczywiście wyjaśnienia. Jak to możliwe, że englisch¹ i englisch² przez długi czas istniały spokojnie obok siebie, natomiast pod koniec 19 wieku doszło do konfliktu homonimicznego? Jedną z możliwych odpowiedzi jest, że pod koniec 19 wieku nastąpił w Anglii gwałtowny rozwój gospodarczy i duży eksport dóbr angielskich do Niemieć, w wyniku czego zwiększyła się frekwencja przymiotnika englisch¹ (‘pochodzący z Anglii’), który zaczęto coraz częściej używać w kontekstach, w których występować mogło również englisch². To mogło wystarczyć do pomieszania zakresu użycia obu wyrazów (englische Tugenden ‘angielskie cnoty’ czy ‘anielskie cnoty’, englisches Aussehen ‘angielski wygląd’ czy ‘anielski wygląd’) i prowadzić do konfliktu homonimicznego. Wyjściem z tego konfliktu było zastąpienie englisch² przez przymiotnik engelhaft, i tak właśnie uczynili użytkownicy języka niemieckiego. Pozostaje oczywiście kwestia, dlaczego zniknęło englisch w znaczeniu ‘anielski’, a nie englisch w znaczeniu ‘angielski’? Przyczyna tego może tkwić w tym, że łatwiej można było zastąpić englisch ‘anielski’ innym przymiotnikiem niż englisch w zaczeniu ‘angielski’. Słowotwórstwo niemieckie dysponuje bowiem możliwością tworzenia przymiotników odrzeczownikowych przy pomocy końcówki -haft, por. Dauer : dauerhaft ‘trwale’, Zweifel : zweifelhaft ‘wątpliwy’, Jugend : jugendhaft ‘młodzieżowy’, Meister : meisterhaft ‘mistrzowski’ a więc także Engel : engelhaft ‘anielski’. Nie było natomiast takiej możliwości dla przymiotnika englisch w znaczeniu ‘angielski’.
Inny często występujący rodzaj zmian językowych polega na zmianach znaczeniowych. Wyraz zachowuje swoją postać foniczną, natomiast zmienia się jego znaczenie. Zmiany znaczeniowe mogą powstać np. wtedy, gdy użytkownicy języka chcą być w stosunku do odbiorcy uprzejmi i okazać mu szacunek lub też, kiedy pragną odbiorcy zaimponować. Dążenie do uprzejmości prowadzi często do tego, że ludzie sięgają po wyraz w skali wartości o stopień wyższy, niż by się obiektywnie należało. Zwracają się więc do urzędnika tytułując go „panie kierowniku”, do podpułkownika, tytułując go „panie pułkowniku” itp. Podobny mechanizm mógł zadziałać przy zmianie znaczenia średnio-wysoko-niemieckiego wyrazu vrouwe (Frau), który oznaczał w tym okresie „damę wysokiego rodu” (szlachciankę). Do kobiety niższego stanu mówiło się wtedy wîp (Weib). Gdy ze względów grzecznościowych wyrazem vrouwe zaczęto zwracać się także do kobiet niższego stanu, nastąpiło rozszerzenie znaczenia tego wyrazu. Dzisiejszy wyraz Frau odnosi się do wszystkich kobiet bez różnicy stanowej. Podobnie było też z wyrazem śrwn. vrouwelin zarezerwowanym pierwotnie dla panienek szlachetnego rodu. Wyraz współczesny Fräulein do niedawna używany był dla określenia wszystkich kobiet niezamężnych. Współczesne Niemki nie chcą jednak już być określane jako zamężne lub niezamężne i dlatego wyraz Fräulein jako forma adresatywna wyszedł z użycia. Dzisiaj Niemcy zwracają się zarówno do kobiet zamężnych jak i niezamężnych rzeczownikiem Frau ‘pani’.
Inaczej sprawy się mają, gdy mówiący pragnie swojemu partnerowi zaimponować. Przypatrzmy się dzisiejszemu przymiotnikowi niemieckiemu geil. Wielki Słownik Niemiecko-Polski PWN z roku 2010 odnotowuje przy haśle geil: „(pejor.) podniecony, napalony”. W średniowieczu wyraz geil nie był wyrazem emocjonalnie nacechowanym i oznaczał po prostu ‘wesoły, swawolny’. Z biegiem czasu jednak, zakres znaczeniowy wyrazu geil został zawężony do sfery seksualnej i przybrał znaczenie ‘podniecony’. Tym samym wyraz ten stał się wyrazem nieobyczajnym, wyrazem tabu, nieużywanym w dobrym towarzystwie. Wyrazy tabu nadają się doskonale do wywołania prowokacji i w tej funkcji wyraz geil zaczął funkcjonować w języku młodzieżowym 20 wieku. Jako wyraz prowokujący wyrażał zachwyt i aprobatę w stosunku do ludzi i przedmiotów. Gdy jednak wyrazy tabu są często używane, tracą swój charakter prowokacyjny i w dzisiejszym języku potocznym przymiotnik geil używany jest jako wyraz neutralny, pozbawiony prowokacji i emocji i oznacza tyle, co ‘świetny’, ‘wyśmienity’. Świetny samochód to dzisiaj po niemiecku po prostu ein geiles Auto.
Zmiany znaczeniowe powstają także w wyniku przenośni (metafory). Rozwój techniki komputerowej wymagał np. nazwy dla urządzenia sterującego kursorem. Ponieważ urządzenie to kształtem przypominało zwierzątko, na które polują koty, nazwano je myszką (niem. die Maus). Jest to przykład metafory na podstawie podobieństwa w wyniku czego doszło do wieloznaczności (polisemii) wyrazu. Polski wyraz myszka oznacza więc nie tylko ‘określone zwierzątko’, lecz także ‘określone urządzenie komputerowe’. W historii języka odróżnia się polisemię (wieloznaczność) od homonimii. Za wyrazy polisemiczne uważa się takie, które dadzą się sprowadzić do wspólnego źródła, natomiast za homonimy takie, które mają różne pochodzenie etymologiczne. Z synchronicznego punktu widzenia odróżnienie polisemii od homonimii nie ma uzasadnienia. W opisie synchronicznym zarówno wyrazy polisemiczne jak i homonimiczne stanowią wyrazy, które mają więcej niż jedno znaczenie.
W odróżnieniu od dotychczas omówionych zmian językowych, zmiany pragmatyczne nie są zmianami językowymi w ścisłym tego słowa znaczeniu, ponieważ dotyczą sposobu używania form językowych w konkretnych sytuacjach komunikacyjnych. To, że Niemcy żegnając się wieczorem, mówią guten Abend, a Polacy mówią w takich sytuacjach dobranoc, należy do różnic pragmatycznych. Zmianom historycznym w zakresie pragmatyki podlegały np. formy adresatywne od wyrazu du poprzez ihr, er, sie do współczesnej formy grzecznościowej Sie, przy pomocy której zwracamy się dzisiaj do pań i panów zarówno w liczbie pojedynczej jak i mnogiej.
Zmiany językowe dokonują sie też w wyniku tzw. gramatykalizacji. Pod tym pojęciem rozumiemy proces, w którym jednostki leksykalne przejmują funkcje gramatyczne, co prowadzi do powstania nowych form gramatycznych. Zmiany jednostek leksykalnych, z których powstają jednostki gramatyczne, nie odbywają się nagle, lecz przebiegają w stosunkowo długim okresie czasu. Dla lepszego zrozumienia tego procesu, przypatrzmy się powstaniu formy czasu przyszłego (Futur I). W okresię staro-wysoko-niemieckim czasowniki występują tylko w dwóch czasach, w czasie teraźniejszym (Präsens) i w czasie przeszłym (Präteritum). Przyszłość w tym okresie wyrażano używając okoliczników oraz czasowników w czasie terazniejszym, podobnie jak czynią to Niemcy współcześnie w zdaniach takich jak Morgen fahre ich nach Hause; In einer Woche komme ich wieder, gdzie przyszłość wyrażana jest przez okoliczniki morgen lub in einer Woche. We współczesnej niemczyźnie czas przyszły (Futur I) tworzy się przy pomocy czasownika posiłkowego werden + bezokolicznik. W okresie staro-wysoko-niemieckim nie spotyka się jeszcze czasownika werden w połączeniu z bezokolicznikiem dla wyrażenia przyszłości. Począwszy od 12 wieku pojawia się w tekstach średnio-wysoko-niemieckich czasownik werden w połączeniu z imiesłowem teraźniejszym (Partizip I) w postaci er wird sehende, sie wird vragende (dosłownie: on staje się widzący, ona staje się pytająca). Z biegiem czasu forma imiesłowowa traci końcówkę de i pojawia się połączenie czasownika werden z bezokolicznikiem: er wird sehen, sie wird vragen. Proszę zwrócić uwagę, że dopóki czasownik werden występuje w połączeniu z imiesłowem, zachowuje on swoje znaczenie leksykalne ‘stawać się’ (er wird sehende = ‘on staje się widzący’). Nie mamy tu więc jeszcze do czynienia z nową formą gramatyczną, lecz ze zwykłym zestawieniem wyrazowym, w którym czasownik werden w znaczeniu ‘stawać się’ występuje w funkcji łącznika orzeczenia złożonego. Jeżeli natomiast czasownik werden występuje w połączeniu z bezokolicznikiem, to pełni już funkcję czasownika posiłkowego, który utracił swoje znaczenie leksykalne (’stawać się’) i zachował jedynie znaczenia gramatyczne, wyrażające osobę, liczbę i czas. Średnio-wysoko-niemieckie er wird sehen nie znaczy już ‘on staje się widzieć’, lecz ‘on będzie widział’. Mamy tu więc do czynienia z nowopowstałą konstrukcją gramatyczną, z nową formą czasownikową Futur I. Pamiętamy, że cechą istotną konstrukcji gramatycznej jest fakt, że jej znaczenie nie jest sumą znaczeń jego członów składowych, lecz nowym zwyczajowo ustalonym znaczeniem. Gramatykalizacja czasownika werden w połączeniu z bezokolicznikiem stała się możliwa, gdyż do cech znaczeniowych tego czasownika należy m.in. „przyszłość”. Jeżeli ktoś staje się chorym, to nie jest jeszcze chorym, to dopiero nastąpi. Taką samą cechę znaczeniową mają także czasowniki modalne sollen, wollen, müssen, które w okresie średnio-wysoko-niemieckim także występują w połączeniu z bezokolicznikiem wyrażając przyszłość. Warto zauważyć, że we współczsnym języku niderlandzkim formę czasu przyszłego tworzy się przy pomocy czasownika sollen (ik zal schrijven, wij zullen schrijven – będę pisał, będziemy pisali), a w języku angielskim, zarówno przy pomocy czasownika sollen jak i wollen (I shall write, you will write – będę pisał, będziesz pisał).
[1] Keller, R. (2014), Sprachwandel. Von der unsichtbaren Hand in der Sprache. 4. Aufl., Stuttgart.
[2] Referuję za: R. Keller, I. Kirschbaum, Bedeutungswandel. Eine Einführung. Berlin, New York 2003, s.110 nn.
Bibliografia:
Aitchison, J. (2001), Language change: Progress or decay? Third edition, Cambridge.
Duke J,(2008), Historische Sprachwissenschaft des Deutschen. Eine Einführung in die Prinzipien des Sprachwandels, 2. überarbeitete Auflage, Tübingen.
Fritz, G. (2005), Einführung in die historische Semantik. Tübingen.
Keller, R. /Kirschbaum, I. (2003), Bedeutungswandel. Eine Einführung. Berlin, New York.
Keller, R. (2014), Sprachwandel. Von der unsichtbaren Hand in der Sprache. 4. Aufl., Stuttgart.
Lüdtke, H. (1980), Kommunikationstheoretische Grundlagen des Sprachwandels. Berlin / New York.
McMahon, A.M.S. (1999), Understanding language change. Cambridge.
Morciniec, N. (2015), Historia języka niemieckiego. Wrocław 2015.
Nubling, D. /Dammel, A. /Nübling, D. / Dammel, A. /Duke, J. / Szczepaniak, R. (2008), Historische Sprachwissenschaft des Deutschen. Eine Einführung in die Prinzipien des Sprachwandels. 2. überarbeitete Auflage. Tübingen.
Theobald, E. (1992), Sprachwandel bei deutschen Verben. Flexionsklassenschwankungen starker und schwacher Verben. Tübingen.