Norbert Morciniec

 

Mikołaj Rej a spory religijne XVI wieku

(Wykład wygłoszony w Obornickim Ośrodku Kultury w październiku 2007 r.)

 

Na początku kilka informacji dla przypomnienia wiadomości szkolnych.[1]

 

Mikołaj Rej urodził się w Żurawnie pod Haliczem z ojca Stanisława i matki Barbary z Herbutów, dnia 4 lutego 1505 roku. W biografii poety zatytułowanej „Żywot i sprawy poćciwego ślachcica polskiego Mikołaja Reja z Nagłowic, … którą napisał Andrzej Trzycieski, jego dobry towarzysz, który widział wszystkie sprawy jego” z roku 1568 czytamy:

A ten Stanisław, ociec tego to Mikołaja, udał się na rycerski chleb do ziem ruskich: tamże się z młodości parał, bo tam miał stryja herbowego niejakiego Wątróbkę, arcybiskupa lwowskiego, który go około siebie bawił, i tamże się z pierwszą żoną ożenił …, która gdy mu umarła, pojął drugą żonę tamże na Rusi z imieniem niemałym Barbarę Herbutównę. … Tamże się mu urodził syn, ten to Mikołaj, w miasteczku Żurawinie, które dzierżał, nad Dniestrem niedaleko Żydaczkowa, w mięsopustny wtorek Roku Bożego 1505.”

Do szkół chodził Rej kolejno po dwa lata w Skalmierzu i we Lwowie, a następnie w Krakowie, gdzie w roku 1518 ojcie zapisał  13-letniego chłopca do Akademii, czyli do akademickiej szkoły średniej. Do nauki młody Mikołaj widocznie się mało przykładał, skoro we wspomnianej biografii czytamy:

„Tamże (w Skalmierzu) był dwie lecie, i nic się nie nauczywszy, wziął go (ojciec) był zasię do domu i po tym był go dał do Lwowa, i tam się też nic nie nauczył, bawiąc się między przyjacioły, bo był już podrosły, a był tam dwie lecie. Potym dał go do Krakowa i był rok w bursie Jeruzalem, też mu mało albo nic pomogło, bo już rozumiał, co to jest dobre towarzystwo.”

Wrócił więc Mikołaj do Żórawna, gdzie (znowu cytuję biografa): „z rucznicą a z wędką biegając koło Dniestru, aż do ośmnaście się lat ćwiczył bąki strzelając”. Dopiero oddany na służbę do Andrzeja Tęczyńskiego, podówczas wojewody sandomierskiego, gdzie przebywał w latach 1525 – 1530, zaczął przyszły adept pióra wprawiać się w pisaniu listów i powoli wgryzać się w łacinę. Swoją rozległa choć niesystematyczną wiedzę humanistyczną, która wyłania się z jego utworów, zdobywał więc Rej jako samouk w swoim aktywnym życiu. O późniejszej pracy Reja nad „Postyllą” czytamy w cytowanej biografii:

„Potym, gdy przyszła prawda świętej Ewangelii Pańskiej do Polski (mowa o protestantyzmie!) pisał Postyllę polskim językiem, bo acz był nieuczony, ale z czytania a ze zwyczaju tedy mu już snadnie (łatwo) przychodziło.”

Młody Rej stabilizował swoją pozycję osobistą i społeczną. Po śmierci ojca w roku 1529 (Rej miał wówczas 24 lata) regulował sprawy majątkowe i ożenił się. Został dworzaninem Jego Królewskiej Mości Zygmunta I. Od króla otrzymywał „jurgielt”, czyli roczną pensję i wieś Temerowce, a od arcybiskupa Gamrata wziął w dzierżawę Kurzelów i Biskupice. W roku 1554 założył miasteczko Okszę. Posłował do sejmu i uczestniczył w życiu społecznym. Związek Reja z Krakowem był więc silny i wszechstronny. W roku 1541 kupił w Krakowie kamienicę przy ul. Grodzkiej. Miał też własny chór i orkiestrę. Zachowała się wzmianka, że w roku 1545 popisywał się ze swoją orkiestrą i chórem  na dworze królewskim. W rachunkach podskarbiego z tego roku znajduje się zapis, że wypłacono „dwa floreny śpiewakom i muzykantom Mikołaja Reja, co podczas śniadania Królewskiej Mości przygrywali wraz z samym panem.”

Nie znamy daty debiutu pisarskiego Mikołaja Reja. Gdy w roku 1543 wyszła w Krakowie jego „Krótka rozprawa między trzema osobami,  Panem, Wójtem a Plebanem” , Rej, człowiek wówczas 38-letni, miał już zapewne pewien dorobek pisarski. Andrzej Trzecieski, jego biograf, wymienia kilka jego wcześniejszych utworów, które nie wszystkie się jednak zachowały: pieśni religijne, próby przekładu psalmów i tzw. dialogi, wierszowane rozprawy polemiczne na tematy społeczno-obyczajowe i religijne.

Z ideami reformacji zetknął się Mikołaj Rej już w latach trzydziestych na dworze Mikołaja Sieniawskiego a potem w Krakowie w otoczeniu Andrzeja Trzecieskiego (ojca wspomnianego biografa) w kręgu humanistyczno-reformacyjnym, ludzi zainteresowanych nowinkami religijnymi, ale unikających jawnego działania pod bokiem niechętnego innowierstwu króla Zygmunta I. Z czasem jednak Rej staje się coraz bardziej aktywnym działaczem protestantyzmu z wyraźnym przesunięciem sympatii od luteranizmu do kalwinizmu. W roku 1549, rok po śmierci króla Zygmunta Starego, Rej stanął w obronie księdza Walentego z Sieradza, plebana w Chrzonowie, który ożeniwszy się popadł w konflikt z biskupem krakowskim. W rok potem bronił Mikołaja Oleśnickiego oskarżonego przed królem o wypędzenie paulinów z Pinczowa i oddanie kościoła na zbór protestancki. Religijność Reja była religijnością praktyki społecznej i z nią pozostaje w ścisłym związku. Zaobserwować to można także w jego twórczości literackiej, obok „Postylli” zwłaszcza w „Kupcu”, któremu pragnę poświęcić dalszą część moich rozważań.

 

„Kupiec” ukazał się w roku 1549 w Królewcu z przedmową Jana Seklucjana p.t. „Kupiec to jest Kształt a podobieństwo Sądu Bożego ostatecznego”. Pierwowzorem „Kupca” był utwór bawarskiego luteranina Thomasa Naogeorga, znanego wówczas autora polemicznych dramatów pisanych po łacinie. Najbardziej znany utwór Naogeorga „Mercator seu Iudicium” (Kupiec czyli Sąd), wydany 9 lat przed „Kupcem” Rejowym, był połączeniem dramatu humanistycznego z tradycją moralitetu. Kupiec, to po prostu ktokolwiek, Każdy, który dokonuje w obliczu śmierci rozrachunku z własnego życia, zanim stanie przed Sądem Boskim.

Mikołaj Rej podejmując tę tematykę znalazł się w wieloletniej tradycji moralitetu średniowiecznego, w którym losy człowieka po śmierci zajmują poczesne miejsce.

Najstarszym znanym nam moralitetem o tej tematyce jest niderlandzki moralitet p.t. „Den Spyeghel der Salicheit van Elckerlijk” (Zwierciadło szczęśliwości Każdego) z roku 1466. Bohaterem tego utworu jest Elckerlijk (Każdy), uogólniony człowiek, który pozwany zostaje przed oblicze Boga, by zdać sprawę ze swego ziemskiego żywota. Moralitet zaczyna się sceną w niebie. Bóg skarży się na grzeszną ludzkość i poleca Śmierci, by ta przyprowadziła Elckerlijka na sąd ostateczny. W kolejnych szybko po sobie następujących scenach Elckerlijk szuka pomocy u przyjaciół i znajomych. Geselschap, ucieleśnienie przyjaźni, odmawia jednak pójścia z nim tam, skąd nie ma powrotu. Maghe i Neve, symbole pokrewieństwa, wysłuchują Elckerlijka ze współczuciem, ale i one nie mają zamiaru towarzyszyć mu w ostatniej drodze. Zrozpaczony Elckerlij zwraca się z kolei do personifikacji bogactwa, ‘t Goed.  Ale ono zamkniete w skrzyni i zaniedbane broni się, pogorszyłoby tylko sprawę, gdyby z nim poszło. Opuszczony przez swoich ziemskich przyjaciół Elckerlijk udaje się do Duecht, uosobienia cnoty. Ta gotowa jest mu pomóc, lecz zaniedbana przez Elckerlijka leży chora na swoim posłaniu. Posyła go do swojej siostry, Kennisse, uosobienia samopoznania. Pod jej wpływem Elckerlijk uświadamia sobie swoje grzeszne życie, wyznaje grzechy, prosi Boga o przebaczenie a Matkę Boską o pośrednictwo. Elckerlijk żałuje za grzechy i czyni zadośćuczynienie. Przeznacza połowe swego majątku dla ubogich i przyjmuje swięte sakramenty. Teraz zjawiają się Cnota, która w międzyczasie wyzdrowiała, Rozum (Vroetschap), Siła (Cracht), Piękność (Schoonheit) oraz Pięć Zmysłów (Vijf Zinnen) i prowadzą go do grobu. Tu i oni go opuszczają, pozostaje tyko Cnota, która prowadzi go przed tron Boski.

Moralitet o Elckerlijku  jest scenicznym przedstawieniem  katolickiej nauki o zbawieniu i jako takie kontynuuje średniowieczną tradycję pojmowania grzechu i sądu ostatecznego. Grzeszny człowiek doznaje zbawienia poprzez dobre uczynki i praktyki sakramentów świętych, w których ksiądz pełni rolę pośrednika między człowiekiem a Bogiem.

Angielska wersja moralitetu o „Każdym”, p.t. „Everyman” jest prawie dosłownym przekładem oryginału niderlandzkiego. Spór o pierwszeństwo wersji niderlandzkiej czy angielskiej został  po pracach Tigga[2] i van Mierlo[3] ostatecznie rozstrzygnięty na korzyść oryginału niderlandzkiego.

W roku 1536 ukazał się łaciński przekład „Elckerlijka” p.t. „Homulus Petri Distemii” dokonany przez humanistę niderlandzkiego Christiana Ischyriusa.  Ischyrius w tytule swojego przekładu wymienia imię i nazwisko autora oryginału: Piotra z Diest. W wersji łacińskiej moralitet niderlandzki otrzymał postać humanistycznego dramatu szkolnego w pięciu aktach. Wymowa ideowa utworu pozostała jednak taka sama jak w oryginale niderlandzkojęzycznym. Ischyrius wzbogacił łacińską wersję o dwie dodatkowe sceny: scenę z Matką Boską w niebie, oraz scenę z dwoma diabłami, którzy kłócąc się o duszę Homolusa wzajemnie przypisują sobie winę, iż jego dusza im się wymknęła. Postacie wersji łacińskiej nie są już alegoriami, uosobieniami pojęć abstrakcyjnych, lecz postaciami indywidualnymi osadzonymi w konkretnym środowisku. Jaspar Gennep, drukarz koloński, który opublikował ten utwór w roku 1536, wydał cztery lata później własną niemiecką wersję dramatu p.t. „Comedia Humuli oder der Sünden Loin ist der Toid” (Dramat Homulusa czyli zapłatą grzechu jest śmierć). Również ten utwór ucieleśnia katolicką koncepcję zbawienia i wykazuje antyreformatorskie poglądy swego autora.

W odróżnieniu od powyższych utworów należących do okresu przedreformatorskiego, utwory fazy reformatorskiej odznaczają się nową treścią ideową oraz wyraźną polemiką skierowaną przeciwko katolicyzmowi. Punkt szczytowy tego okresu tworzą dwa dramaty łacińskie: „Hecastus” Georga Macropediusa  oraz „Mercator” Thomasa Naogeorga.   

„Hecastus”, w którym – jak sformułowano w podtytule – „pokazano jak w lustrze, w jaki sposób prawdziwy pokutnik przez Chrystusa zostaje doprowadzony do szczęśliwego końca swego żywota”, jest humanistycznym dramatem szkolnym w pięciu aktach, w którym, podobnie jak w „Homulusie”, uwidacznia się wpływ komediopisarzy łacińskich. Dramat przedstawiony został publiczności w roku 1538 w Utrechcie przez uczniów Macropediusa, a ukazał się drukiem  rok później w oficynie Hileniusa w Antwerpii. W wersji Macropediusa  moralitet o „Każdym” stał się mieszczańskim dramatem rodzinnym, w którym odzwierciedlają się  realia ówczesnego życia Niderlandów. Alegoryczne postacie moralitetu zastąpione zostały postaciami o rysach realistycznych. Dramat nie rozpoczyna się już tak jak w „Elckerlijku” czy w „Homulusie” sceną w niebie, lecz przedstawieniem  bujnego życia  Hecastusa, bogatego rozrzutnika, trwoniącego majątek i zdrowie. Swojej żonie Epicurei poleca Hecastus, by przygotowała ucztę, na którą zaprasza swoich przyjaciół. W czasie przygotowań  zjawia się posłaniec Boga z wezwaniem, by Hecastus stawił się przed sądem Boskim. Szatan, który odczytuje długą liste przewinień Hecastusa, próbuje pozyskać duszę grzesznika. Ten jednak szuka pociechy u spowiednika Hieronima. Virtus (Cnota) i Fides (Wiara) umacniają go w wierze, po czym Hecastus przyjmuje sakramenty i spokojnie czeka na śmierć. Szatan zarzuca Śmierci, że ta przez swoje spóźnienie dopuściła, że Hecastus mógł posilić się świetymi sakramentami. Teraz Śmierć puka do okna, a Hecastus pełen ufności w miłosierdzie Boskie wyznaje artykuły wiary i umiera. Krewnym i przyjaciołom, którzy zjawiają się na scenie, ksiądz oznajmia uratowanie grzesznika i udziela stosownych pouczeń.

W dramacie tym, chociaż pisanym z pozycji nauki katolickiej, dzieła kanoniczne wyznania grzechów, pokuty i zadośćuczynienia nie znajdują się już w centrum historii zbawienia. Ich miejsce zajmują żal za grzechy i wiara, zaś cnota interpretowana jest jako usposobienie etyczne a nie jaka spełnienie dobrych uczynków. Przez to Macropedius zbliżył się niebezpiecznie do nauki protestanckiej  o zbawieniu poprzez wiarę i musiał bronić się przed zarzutami herezji protestanckiej. W przedmowie do kolejnego wydania Macropedius odpierał zarzuty swych adwersarzy podkreślając, że grzesznik nagle zaskoczony przez śmierć nie ma czasu na  pokutę i zadośćuczynienie, i przeto cały ciężar zbawienia musiał ponieść akt wiary. Dramat Macropediusa znalazł w kręgach protestanckich wielu entuzjastów. Protestantem był również Hans Sachs, poeta i szewc z Norymbergii, który jako pierwszy przetłumaczył „Hecastusa” na język niemiecki („Ein Comedi von dem reichen sterbendem menschen, Der Hecastus genannt”,1549). Łaciński dramat Macropediusa cieszył się w XVI wieku dużą popularnością. Wiemy o inscenizacjach m. in. w Norymberdze 1550, Królewcu 1563, Bazylei 1566, Pradze 1571, Gdańsku 1574 i Wiedniu 1577. Po pierwszym druku dramatu w roku 1539 ukazały się w ciągu dwóch lat cztery kolejne wydania, a do roku 1586 siedem dalszych. Z przekładów lub adaptacji w językach narodowych znane są opracowania w języku niemieckim (oprócz wersji Hansa Sachsa jeszcze pięć innych), w języku szweckim i duńskim.

Łacińskim humanistycznym dramatem szkolnym  jest również „Mercator” Thomasa Naogeorgusa, który ukazał się drukiem w roku 1540, a którego pełny tytuł w przekładzie polskim brzmi : „Nowa tragedia Kupiec albo Sąd, w której porównano ze sobą  naukę apostolską i papieską, ile z każdej z nich pożytku w współzawodnictwie sumienia i do czego każda z nich prowadzi”[4]. Dramatem tym moralitet o „Każdym” wkracza w służbę sporów religijnych XVI wieku i staje się utworem agitacyjnym wiary protestancko-kalwińskiej. Jego autor, Thomas Naogeorgus (Thomas Kirchmaier) urodzony około roku 1509 w bawarskim Straubingu studiował prawo i teologię  na uniwersytetach w Ingolstadt i Tybindze. Zwolennik nauki Lutra popadł w konflikt z protestantyzmem z powodu sympatii do kalwinizmu.  Działał jako pastor w różnych miastach Bawarii i Szwajcarii. Zmuszony do abdykacji prowadził życie wędrowne. Zmarł w roku 1563. Z pośród jego sześciu dramatów zwłaszcza „Mercator” wyróżniał się bezkompromisową tendencją antykatolicką. Ponieważ utwór ten posłużył Mikołajowi Rejowi za główne źródło swego „Kupca”, warto przedstawić tu pokrótce treść tego utworu.

Po krótkim prologu przedstawiającym treść dramatu, akt pierwszy rozpoczyna się monologiem Posłańca Śmierci. Ludzkość żyje w grzechu, jak gdyby nie było sądu ostatecznego. Bóg posłał go na ziemię, żeby wezwał na sąd Boży przedstawicieli czterech stanów: Księcia, Biskupa, Mnicha i Kupca. Podczas gdy o wezwaniu trzech pierwszych przedstawicieli Posłaniec jedynie opowiada, to wezwanie Kupca stanowi właściwy temat przebiegu dramatycznego utworu. Przed domem Posłaniec Śmierci spotyka żonę Kupca, Konsciencję, postać symbolizującą jego sumienie. Płacząc opowiada Posłańcowi, jak to mąż  wygnał ją z domu a teraz prowadzi grzeszne życie ze swoją konkubiną Lichwą. Ta urodziła mu syna Lucrum (Zysk), którego wychowuje w grzechu. Posłaniec Śmierci obiecuje prawowitej żonie Kupca, że pomoże jej uzyskać utraconą pozycję. W następnej scenie widzimy Kupca udzielającego synowi rad, jak chytrością i kłamstwem  powiększyć swoje bogactwo. On sam jutro pojechać musi do Frankfurtu, by tam dopilnować nowych interesów. Posłaniec Śmierci, który w ukryciu przysłuchiwał się tej rozmowie, wkracza teraz na scenę i oznajmia Kupcowi, że dni jego żywota dobiegły końca i jeszcze dzisiaj stanąć musi przed sądem Boskim. Przerażony Kupiec prosi o zwłokę, o czternaście dni przynajmniej, jeśli nie można inaczej, aby mógł dopilnować interesów w Frankfurcie. Na nic jego prośby, już czuje, jak siły go opuszczają. Słabnącym głosem przywołuje służbę, która prowadzi go do łóżka i posyła po lekarzy. Wysłaniec Śmierci spełniwszy swoje zadanie opuszcza chorego, zaś Konsciencja, jego sumienie, siada przy łóżku. Przybywają lekarze i badają chorego.

Akt drugi: Lekarze obwieszczają choremu, że nie ma już dla niego ratunku, każą sobie zapłacić honorarium i opuszczają chorego. Nie widząc innego wyjścia Kupiec posyła po Księdza, żeby znaleźć ratunek w sakramentach kościelnych. W międzyczasie Konsciencja-Sumienie przypomina Kupcowi jego grzeszne życie. Przez kradzież i oszustwa zdobywał swoje bogactwo, niemoralne życie i cudzołóstwa przedkładał nad życie cnotliwe. Kupiec ma jeszcze nadzieję, że uratować go mogą jego dobre uczynki, ale Sumienie powiada, że jałmużna i pobożne fundacje przed Bogiem nie mają wartości. Zjawia się Szatan, który odczytuje Kupcowi długi rejestr jego grzechów i oznajmia, że przed piekłem nie ma ucieczki. Lecz gdy na scenie zjawia się Ksiądz, wstępuje w Kupca nowa nadzieja. Kolejna scena, mistrzowska pod względem techniki scenicznej, stanowi szyderczą parodię katolickiej wersji zbawienia, tak jak rozumiał ją autor, wyznawca kalwinizmu. Żeby wysłuchać spowiedzi Kupca, Ksiądz wyprasza wszystkich obecnych. Pozostają jednak – niewidoczni dla Księdza – Szatan i Sumienie, którzy komentują jego poczynania, każdy po swojemu, Sumienie logicznymi argumentami, które wzbudzają w Kupcu nieufność w praktyki zbawcze Księdza, zaś Szatan swoimi crepidi ventris, czyli głośnym puszczaniem wiatrów, które potęgują krzepki nastrój krotochwilny zawsze wtedy, gdy Ksiądz wspomina o listach odpustowych, dobrych uczynkach lub wtedy, gdy namawia Kupca do zmiany testamentu na korzyść kościoła. Po wysłuchaniu spowiedzi Ksiądz przyrządza napój z dobrych uczynków i listów odpustowych, który ma oczyścić chorego. Nieodbyte pielgrzymki i dobre uczynki inni za niego wykonają, jeśli tylko za nie zapłaci. A gdy zaniepokojony Kupiec pyta, co stanie się z biednymi, którzy nie mają pieniędzy, słyszy w odpowiedzi, że dla biednych nie ma ratunku: vita aeterna dabitur habenti pecuniam, czyli: życie wieczne dane będzie tym, którzy mają pieniądze. I znowu Szatan głośnym puszczeniem wiatrów potęguje niesamowitość sytuacji i wywołuje wesołość widzów. Wypity napój sprawia Kupcowi boleści, jego brzuch nabrzmiewa, i kiedy również pigułki, które Ksiądz mu podał, nie pomagają, zaczyna powątpiewać w skuteczność poczynań Księdza. Odmawia przyjęcia komunii i ostatniego namaszczenia, bo przecież wybiera się na sąd Boży,  a nie na walki zapaśnicze. Ksiądz sądzi, że tę nagłą zmianę Kupca spowodowała nieszczera spowiedź i zatajenie niektórych grzechów i zachęca go do uzupełnienia spowiedzi. Ale Kupiec niczego więcej nie może sobie przypomnieć i odsyła Księdza do rejestru Szatana. Niech tam sobie wyszuka, co mu potrzebne. Ksiądz, który nie widzi Szatana, ale zaniepokojony jego głośnymi nieprzystojnymi wtrąceniami, próbuje go przepędzić kadzidłem i wodą święconą. Gdy to mu się nie udaje, sam salwuje się ucieczką. Zrozpaczony Kupiec opłakuje swoje położenie, teraz istnieje dla niego tylko jedna droga: do piekła.

Akt trzeci: Pan Bóg wysyła do Kupca swoich świetych posłańców Pawła i Kosmasa, by ci przekazali mu odpowiednie nauki. Paweł oznajmia Kupcowi, że dzięki łasce Bożej wybrany został przed początkiem świata do grona przeznaczonych do zbawienia. Dobre uczynki są dla Boga bezwartościowe, to one są przyczyną jego choroby i wydęły jego brzuch tak, że nie może przejść wąską drogą do nieba. Kosmas, opiekun lekarzy, podaje choremu własne lekarstwo, poczym Kupiec w groteskowej scenie wyrzyguje zaaplikowane mu przez Księdza listy odpustowe, świeczki fundowane, buty schodzone na pielgrzymkach, całe paskudztwo jego dobrych uczynków. Odpowiednim pachnidłem oczyszcza następnie umysł chorego z herezji nauki papieskiej. Posłańcy Boscy utwierdzają wyzdrowieńca w wierze, poczym opuszczają Kupca, który teraz pełen nadziei oczekuje śmierci.

Akt czwarty: Książę, Biskup i Mnich, o których Posłaniec Śmierci opowiadał w prologu, są w drodze do sądu Boskiego. Pewni siebie, objuczeni dobrymi uczynkami i listami odpustowymi posuwają się z wolna pokładając nadzieje we wstawiennictwo swoich świętych patronów. Dołącza do nich Posłaniec Śmierci wraz z Kupcem, który w towarzystwie Sumienia kroczy lekko nieobarczony żadnymi tobołami. Pozostali dziwią się, że chce zjawić się przed Boskim sędzią bez dobrych uczynków, na co Kupiec opowiada im o spotkaniu z Pawłem i Kosmasem. To wiara go uzdrowiła i ufność w łaskę Boga. Teraz zjawia się Szatan zaniepokojony, że pewna już zdobycz może mu umknąć. Ale gdy postrzega Księcia, Biskupa i Mnicha, objuczonych dobrymi uczynkami, przynajmniej co do nich jest pewny swego. Tylko Kupca nie może rozpoznać. Najchętniej wszystkich chciałby od razu zabrać do piekła. Ale Posłaniec Śmierci rozkazuje: najpierw wszyscy muszą stanąć przed sądem Boskim.

Akt piąty przedstawia przebieg sądu przed tronem Boskim. Poseł Śmierci nakazuje milczenie i na polecenie Boga Paweł ogłasza zasady chrześcijańskiej nauki zbawienia. Szatan występujący w roli oskarżyciela odczytuje każdemu z podsądnych rejestr jego grzechów. Oskarżeni bronią się powołując się na swoich świętych pośredników, na dobre uczynki i drogie listy odpustowe. Spór rozstrzyga archanioł Michał. Na jednej szali wagi kładzie po kolei grzechy każdego, na drugiej szali ich samych wraz z tobołami dobrych uczynków. U Księcia, Biskupa i Mnicha przeważa szala z grzechami i umieszczeni zostają po lewicy Sędziego. Kupiec natomiast bez dalszej procedury  przyjęty zostaje do grona zbawionych.

W „Mercatorze” Naogeorgus ukazuje się jako zacięty wróg papiestwa i bezkompromisowy bojownik nauki protestanckiej. Nie indywidualne wyznanie grzechów, pokuta i zadośćuczynienie decydują o zbawieniu, lecz czysta wiara i ufność w miłosierdzie Boskie.  Ale nie tylko nauka Lutra odzwierciedla się w tym utworze, lecz również wiara w predestynację, tak jak ją przedstawił reformator szwajcarski Jan Kalwin w swojej „Institutio christianae religionis” (1536). Bóg przeznaczył człowieka z góry do zbawienia lub wiecznego potępienia darując mu lub odmawiając łaski wiary. Człowiek nie jest potępiony, ponieważ grzeszy, lecz grzeszy ponieważ został potępiony. Myśli te ukazują się w „Mercatorze” z całą wyrazistością.

„Mercator” cieszył się w XVI wieku wśród protestantów wielu krajów wielka popularnością. Po pierwszym wydaniu w roku 1540 w krótkim czasie ukazały się trzy dalsze. Pierwszy przekład niemiecki ukazał się już rok po opublikowaniu oryginału łacińskiego. Znane są trzy dalsze wersje niemieckie, wśród nich przekład znanego z nazwiska Jacoba Rulicha (1595). W innych językach narodowych istnieją przekłady lub opracowania w językach dolnoniemieckim, niderlandzkim, fryzyjskim, francuskim, czeskim i polskim. Ponieważ interesuje nas tu przede wszystkim wersja polska, pozwolę sobie poświęcić jej nieco więcej uwagi.[5]

Polska wersja moralitetu o „Każdym” ukazała się w roku 1549 w Królewcu p.t. „Kupiec to jest kształt a podobieństwo sądu Bożego ostatecznego” z przedmową protestanta Jana Seclucjana. Autor przedmowy pisze m. in., iż otrzymał rękopis „Kupca” od dobrego przyjaciela i nie wie, kto przełożył go z łaciny lub niemieckiego na język polski. Na podstawie argumentów językowych i wersyfikacyjnych przyjmuje się, że autorem utworu jest Mikołaja Reja. Hipotezę tę wspiera wzmianka biografa i przyjaciela Reja, Andrzeja Trzecieskiego, który we wspomnianej biografii autora pisze, iż Rej napisał pod postacią Kupca utwór o człowieku chrześcijańskim.[6] W nowszym piśmiennictwie polonistycznym[7] znajdujemy informację , iż Mikołaj Rej zapoznał się z ideami reformacji już w latach trzydziestych XVI wieku, oraz iż w kręgu humanistów krakowskich po roku 1540 wielokrotnie wyrażał swoje sympatie dla nauki Lutra. Tu w Krakowie miał tez zapoznać się  z „Mercatorem” Naogeorga, który posłużył mu jako wzór dla swojej wersji polskiej.  

Rej przejął z łacińskiego wzorca wszystkie postacie, cały przebieg akcji a nawet następstwo poszczególnych scen. Mimo to  polski „Kupiec” nie jest przekładem oryginału łacińskiego, lecz jego swobodną adaptacją przykrojoną do ówczesnych warunków polskich. Wynika to już z czysto zewnętrznego porównania obu dzieł. „Mercator” jest dramatem w pięciu aktach, podzielonych na sceny. Wersja polska podzielona jest na dwie części, każda z własną przedmową. Część pierwsza odpowiada treściowo dwom pierwszym aktom dramatu łacińskiego, część druga pozostałym aktom. Nie ma u Reja podziału na sceny. Zamiast tego autor polski poprzedził wypowiedź każdej postaci krótkim streszczenie prozaicznym. Wzór łaciński liczy około 3000 wersetów, wersja polska natomiast prawie 9000. Ta znaczna dysproporcja jest nie tylko wynikiem zastosowanego wzorca wersyfikacyjnego, wiersza ośmiosylabowego z rymem parzystym, lecz wynika przede wszystkim z upodobania autora polskiego do długich epickich dygresji, realistycznych, często humorystycznych opisów realiów polskich z życia szlachty, duchowieństwa i mnichów. Diametralnie odmienny od dramatu łacińskiego jest stosunek Reja do treści swojego utworu. Podczas gdy w wersji łacińskiej dominuje bezkompromisowa krytyka katolickich praktyk religijnych i gryząca ironia, autor polski relatywizuje swoją krytykę, W miejsce ironii występuje dobroduszny, często nieco rubaszny humor. U Naogeorga wszyscy duchowni są oszustami myślącymi tylko o własnej korzyści materialnej. Rej krytykuje co prawda błedy duchowieństwa, dodaje jednak, że zna wielu dobrych księży, których jego krytyka nie dotyczy. Na pytanie Kupca, jak mają uzyskać zbawienie ubodzy, których nie stać na kupno odpustów, ksiądz w dramacie łacińskim oznajmia, iż królestwo Boże przeznaczone jest dla bogatych,. W wersji polskiej ksiądz odpowiada, że biblia nic na ten temat nie mówi, a Sumienie dodaje, że ubodzy mają większą szanse na uzyskanie zbawienia. Rej nie odrzuca też dobrych uczynków. Jeśli dokonane są w dobrej wierze, a bogactwo zdobyte uczciwie, nie są one bezwartościowe. Charakterystyczny jest również fakt, iż Rej nie uczynił kalwińskiej predestynacji, która znalazła wyraz w dramacie łacińskim, podstawą ideową swojego utworu.. W łacińskim „Mercatorze” Kupiec zostaje zbawiony bez własnych zasług, ponieważ z góry został przeznaczony do zbawienia. W wersji polskiej Kupiec zwraca się z pokorą do Boga i pełen ufności w łaskę Bożą błaga o przebaczenie grzechów. W przeciwieństwie do „Mercatora” polski Kupiec dochodzi samodzielnie do wewnętrznej przemiany. Uzyskuje zbawienie w wyniku skruszonej świadomości własnych przewinień, żalu za grzechy i ufności w miłosierdzie Boskie. Poprzez taką przemianę duchową utwór polski uzyskuje zupełnie nową motywację następującego wydarzenia dramatycznego, motywację, która dramatowi łacińskiemu jest zupełnie obca.

Ponieważ w piśmiennictwie polonistycznym analizowano „Kupca”  Rejowego jedynie w swojej zależności od łacińskiego „Mercatora”, wszystkie odstępstwa od wzoru łacińskiego przypisywano inwencji autora polskiego. Nie od rzeczy jednak będzie przypomnienie, iż scena nawrócenia grzesznika, tak jak przedstawił ją Rej, występuje już w najstarszej katolickiej wersji moralitetu, w niderlandzkim „Elckerlijku”. Jest więcej niż prawdopodobne, iż Rejowi znana była łacińska wersja „Elckerlijka”, mianowicie „Homulus Petri Distemii” , przekład dokonany przez Christiana Ischyriusa. Przemawiają za tym na sam przód okoliczności zewnętrzne. Cztery lata po ukazaniu się pierwodruku w Kolonii wydano „Homulusa” w roku 1540 w krakowskiej oficynie Floriana Unglera. W tym samym roku nastąpiło drugie wydanie, a w następnym ukazał się trzeci druk tego utworu w oficynie krakowskiego typografa królewskiego, Hieronima Wietora. O poczytności utworu w Polsce świadczy też fakt, iż krótko po ukazaniu się wersji łacińskich powstał przekład polski dramatu, wydrukowany w oficynie Wietora. Dowiadujemy się o tym ze spisu inwentarzowego tej oficyny z roku 1549, w którym odnotowano jeden istniejący jeszcze egzemplarz p. t. „Comedia Humuli Polonicalis”, czyli dramat o Homulusie po polsku. Wymieniona wersja polska nie zachowała się do naszych czasów. Nie jesteśmy już dzisiaj w stanie stwierdzić, czy Rej znał tyko wersję łacińska „Homulusa”, czy również jego wersję polską. Że nie znał jednak żadnej z tych wersji,  jest wysoce nieprawdopodobne. Wiemy, że Rej w latach czterdziestych mieszkał w Krakowie i że w roku 1541 kupił tam kamienicę. Wiemy również, że Rej żywo interesował się problemami religijnymi i z zainteresowaniem śledził nowinki religijne. Trzech kolejno po sobie w Krakowie wydanych druków łacińskiego „Homulusa” oraz wkrótce potem wydanej wersji polskiej nie mógł nie zauważyć autor, który mieszkając w tym czasie w Krakowie brał żywy udział w życiu intelektualnym tego miasta. Nasze przypuszczenie, iż łacińska wersja niderlandzkiego moralitetu znana była polskiemu autorowi, oraz że korzystał z tego utworu przy opracowaniu swojego „Kupca”, znajduje dalszy argument w analizie porównawczej wymienionych utworów. „Mercator”, niewątpliwie podstawowe źródło Rejowego „Kupca”, zaczyna się monologiem Posłańca Śmierci, z którego dowiadujemy się, jak to z rozkazu Boga ma odwołać z życia Księcia, Biskupa i Mnicha, a teraz udaje się do Kupca, by przekazać mu wiadomość, iż życie jego dobiegło kresu. Rej rozpoczyna swój utwór sceną w niebie. Bóg skarży się na grzeszną ludzkość, która zapomniała o jego przykazaniach, i rozkazuje pozwać jej przedstawicieli przed swój ton. Jest to dokładnie ta sama scena, jaką zaczyna się „Homulus”, łacińska wersja katolickiego moralitetu niderlandzkiego. Tok myśli monologu Boga w tej scenie w wierszach 1 – 31 wersji polskiej jest tak bardzo zbliżony do wersji „Homulusa”, iż trudno przyjąć tu zbieżność przypadkową. Scena w niebie nie jest więc wymysłem polskiego autora. Znalazł ją, podobnie jak scenę nawrócenia grzesznika, w wersji łacińskiej niderlandzkiego moralitetu, wydanej aż trzykrotnie w ówczesnym Krakowie.

Dochodzimy więc do wniosku, że podczas pracy nad „Kupcem” Mikołaj Rej korzystał zarówno z protestanckiej wersji „Mercatora” Thomasa Naogeorga,  jak też z wersji katolickiej „Humulusa” Christiana Ischyriusa.  Polski autor przejął  z „Mercatora” zarówno postacie jak i przebieg akcji. Rozszerzył jednak objętość wzorca w trójnasób  poprzez liczne dygresje i epizody odzwierciedlające ówczesne polskie realia społeczne. Z „Homulusa” zaczerpnął dwie sceny istotne dla przebiegu dramatycznego swego utworu: scenę wprowadzającą w niebie oraz scenę nawrócenia grzesznika. Grzesznik Reja zbawiony zostaje podobnie jak Homulus poprzez skruszone wyznanie swoich przewinień, żal za grzechy oraz ufność w miłosierdzie Boskie. Mimo to „Kupiec” Mikołaja Reja pozostaje utworem protestanckim, który krytykując ówczesne katolickie praktyki religijne, nie przejmuje jednak  radykalizmu swego wzorca protestancko-kalwińskiego. Wymowa ideowa „Kupca” jest raczej kompromisem między katolicyzmem a nauką protestancką, kompromisem, który wiernie odzwierciedla polską tolerancję  religijną XVI wieku.

 

[1] Patrz Jerzy Ziomek, 2002,  Renesans, Warszawa PWN, s. 209 nn.

[2] E.R. Tigg 1939: Is Elckelijk prior to Everyman? In: Journal of English and German Philology, s. 568 nn.[3] J. van Mierlo, 1948: De prioriteit van Elckerlij tegenover Everyman gehandhaafd,  Tournhout.

[4] Oryginalny tytuł: „Tragoedia nova Mercator seu Judicium, in qua in conspectum ponuntur apostolica et papistica doctrina, quantum utraque in conscientiae certamine valeat, et quis utriusque futurum sit exitus“.

[5] Dokładniejszą analizę wersji polskiej przedstawiłem w artykule „Zur Vorgeschichte des Kaufmanns von Mikołaj Rej – einer polnischen Version des Jedermannspieles“, Neerlanica Wratislaviensia II (1985), s. 47 – 80.

[6] Aleksander Brückner, Pierwociny luterskie: Kupiec Rejowy. Reformacja w Polsce I (1921), s. 81 nn.; tenże: Mikołaja Reja Kupiec, Kraków, 1924, s. 5.

[7] Jerzy Ziomek,2002,  Renesans, PWN, Warszawa, s.209 nn.